Jak zawsze jesień to czas roztrenowania, rozluzowania, nabrania troszkę tłuszczyku na zimę. Jako, że w tym okresie nie ma już żadnych TRI zawodów można sobie pozwolić na start w innych bardzo sympatycznych imprezach. Udało się, poza wrzuceniem 4 kg 😛 , zaliczyć cross Bielany (sztafety po lesie) oraz jak zawsze pełen patriotyzmu Bieg Niepodległości. Tutaj, mimo „galopującej nadwagi”, zabrakło mi nawet niewiele ponad 30 sekund do zrobienia życiówki na 10 km. Było też w końcu trochę czasu by z Synem zagrać w tenisa czy wziąć udział w Mistrzostwach Warszawy Masters w pływaniu. Tutaj moje morale zdecydowanie wzrosły – większość dystansów pokonałem w miarę dobrze stylowo i taktycznie, co przełożyło się na dobre wyniki na 100 m i 400 m. Pozostał jeszcze bieg Mikołaja na 10 km i to będzie chyba koniec sportowych akcentów w tym roku.

Końcówka roku to dla mnie również czas układania planu na następny rok. Jako że cel w postaci IM Barcelona został osiągnięty w tym roku, musiałem sobie czym prędzej ustanowić nowy. Taki już jestem, że muszę mieć do czego dążyć aby z uśmiechem wstać i pójść na trening. Już mi to chodziło jakiś czas po głowie, ale jak ogłosili że Mistrzostwa Świata na dystansie ½ IM czyli 70.3, będą w 2019 roku w Nicei to już wiedziałem, że nie odpuszczę. Spróbuje (muszę) oczywiście najpierw zdobyć slota (czyli kwalifikację) aby tam wystąpić i temu celowi będzie poświęcony cały sportowy 2018 rok. Sloty na Niceę można zdobywać na imprezach z cyklu Ironman 70.3 (takie jak w Gdyni) od sierpnia 2018 i gdzieś do czerwca 2019. Jak już kiedyś pisałem slota zdobywają z reguły trzy pierwsze miejsca w kategorii wiekowej (dokładnie ile jest slotów na kategorie wiadomo kilka dni przed startem) lub jeżeli zwycięzcy odmówią ich przyjęcia (tak się zdarza), to slota otrzymują następni w kolejności zajmowanych miejsc (tzw. rolldown). Po otrzymaniu takiej kwalifikacji płacimy za wpisowe i otrzymujemy wymarzoną monetę (patrz główna fota) 😀 . Pierwszą więc próbą będą zawody w Dublinie 19 sierpnia. Dlaczego Dublin? To już wychodzi ze zwykłych statystyk, wyliczeń i konsultacji z Łukaszem. Patrząc na wyniki w 2017 roku, Dublin był zwyczajnie najsłabiej obsadzony i czasy tam osiągane są teoretycznie w moim zasięgu (znaczy będą jak ostro potrenuje) czyli po prostu miałbym tam największe szansę. Nie jest to fantastyczny kierunek turystyczny (jak zawody w Portugalii czy Hiszpanii) gdzie można połączyć zawody z urlopem rodzinnym, więc i ilość dobrych zawodników jest trochę mniejsza. No cóż – nie jestem topowym zawodnikiem, więc poza dobrym przygotowaniem sportowym, trzeba też zwyczajnie wszystko przekalkulować i mieć odrobinę szczęścia. Poza tym, w przeciwieństwie do większości zawodów 70.3, trasa kolarska jest tam całkiem płaska (co lubię), . Tak więc slot w Dublinie (choć zawody nazywają się oficjalnie Dun Laoghaire) jest głównym celem na przyszły rok 😀 . Jeśli chodzi o czas to chciałbym zejść na poziom w okolicy 4:40:00. To jednak nie koniec nowości. W przyszłym roku wymyśliłem sobie również dwa debiuty. Pierwszy to bieg górski Rzeźniczek na początku czerwca – nie mylić ze słynnym Rzeźnikiem (80 km) choć podobieństwo jest nieprzypadkowe. Jest to jego młodszy brat z górską trasą o długości jedynie 28 km 😛 . Częściowo oczywiście biegniemy trasą słynnego rzeźnika. Dodatkowo można biec tutaj solo (w Rzeźniku biegnie się parami). Jest to podobno fantastyczna impreza co widać na filmiku z 2017 roku

Źródło: youtube (telewizjabeskid)

Drugi debiut w 2018 roku to udział w zawodach SWIMRUN. Jest to dosyć nowa dyscyplina (ma zaledwie 10 lat) rodem ze Szwecji. Zasady są bardzo proste – należy przebyć określony dystans biegnąc i pokonując kilka odcinków pływackich. Problem w tym, że płyniemy w tym co mamy na sobie (buty, specjalna pianka), ale dozwolone są udogodnienia w postaci łapek pływackich czy bojki między nogami (płynie się głównie rękoma). Dodatkowym utrudnieniem jest udział tylko w parach. Zapisałem się na dystans marathon gdzie do przebiegnięcia będzie 21 km i przepłynięcia 3,4 km (podzielonego na 9 sekcji). Takie dziwadło, a zyskuje w Polsce sporą popularność. Udział w tych zawodach będzie jednocześnie Triclubowym zakończeniem sezonu, więc w połowie września kroi się fajna impreza 🙂 . Wszystko odbywa się w Bieszczadach (Solina) i patrząc po filmiku z 2017 roku wrażenia zapowiadają się niezapomniane.

Źródło: youtube (swimrun Poland)

Z biegowych imprez zapisałem się jeszcze na Wings for Life, w którym zawsze chciałem pobiec. Poza tym reszta biegówek to już taki standard czyli, Bieg WOSP-u, półmaraton w marcu, ze dwie dyszki i na koniec sezonu może jeszcze maraton, w którym chciałbym się zbliżyć do 3:30. To trochę zależy od zmęczenia po całym sezonie i ostateczna decyzja pewnie zapadnie we wrześniu.

Poza debiutami zapisałem się też na kilka TRI zawodów 😉 . Nie jest tego za wiele, gdyż w tym roku trener nakazał więcej trenować kosztem niektórych startów. Dokładnie to wyraził się, że będzie wpierdziel na treningach 😛 . Sezon rozpoczynamy Triclubowo sprintem w Olsztynie. Na szczęście to koniec maja, więc może nie będzie tak zimno jak w zeszłym roku. W czerwcu nie mogłem opuścić głównej imprezy w Warszawie czyli 5150 (olimpijka), a pod koniec miesiąca Mistrzostwa Polski w sprincie w Suszu (jak w zeszłym roku). W lipcu planuje tylko jeden start – będzie to olimpijka w Skarżysku-kamiennej a reszta czasu to ostry trening przed sierpniowymi zawodami. Na początku sierpnia nabieram sił i 19 startuje w Dublinie, gdzie jak pisałem wcześniej, będę próbował wyrwać slota – zobaczymy co przyniesie los 🙂 . Tydzień po Irlandii jadę do Kraśnika na Mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim i to byłby chyba ostatni start triathlonowy w 2018 roku. Chyba bo zawsze można coś do kalendarza dopisać 😉 .

Starty, startami, ale trenować trzeba i na to najbardziej się chyba nastawiam w przyszłym roku. Najbardziej intensywny zapowiada się styczeń. Na początku czterodniowy TRI camp w Kleszczowie,  a 23-ego lece na Fuerte na tygodniowe zgrupowanie zorganizowane przez Triclub. Nawet nie marzyłem o takim wyjeździe, ale dostałem zielone światło od mojej kochanej żonki więc zadebiutuje na zagranicznym obozie treningowy. Fuerteventura to mekka triathlonistów – w okresie zimowym można tam spotkać trenującą światową czołówkę Tri wariatów. Najwięcej oczekuje od treningów kolarskich. Z tego co słyszałem to są tam niezłe górki do jazdy. Można sobie o wszystkim poczytać i pooglądać fotki z zeszłorocznego wyjazdu na stronie TRICLUB-u:

Obóz triathlonowy Fuerteventura 16.01-06.02.2018

Na przełomie kwietnia i maja jadę już tradycyjnie na Triclubowy obóz do Sielpi. Treningów będzie sporo i oby przyniosły konkretne efekty 🙂

Może coś jeszcze pozmieniam, skoryguje, ale generalnie dokładnie i szczegółowo wygląda tak:

STYCZEŃ

2018-01-04-07    – OBÓZ TRICLUB KLESZCZÓW

2018-01-14          – Bieg WOSP

2018-01-21          – Bieg Chomiczówki

2018-01-23 – 30  – FUERTA OBÓZ TRICLUB 🙂

MARZEC

2018-03-25          – półmaraton WARSZAWA

KWIECIEŃ

2018-04-07           – 10 km Dziesiątka Babicka

2018-04-22          – 10 km Orlen Warsaw Marathon

2018-04-27 do 2018-05-06 –  OBÓZ TRICLUB

MAJ

2018/05/06         – Wings For Life

2018-05-27          – Olsztyn – Sprint – rozpoczęcie sezonu 🙂

CZERWIEC

2018-06-03          – Bieg rzeźniczka

2018-06-10          – 5150 Warszawa

2018-06-23          – Susz – MP sprint

LIPIEC

2018-07-01          – Skarżysko – Olimpijka

SIERPIEŃ

2018-08-19         – DUBLIN 70.3 – cel główny SLOT

2018-08-26          – Olimpijka KRAŚNIK – Mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim

WRZESIEŃ

2018-09-15          – Swimrun SOLINA 25 km

2018-09-30          – Maraton Warszawski – Jeszcze nic pewnego (zależy od całego sezonu)

 

Trzymajcie kciuki 🙂

Źródło: zdjęcie tytułowe – www.roadracespoland.com